1. Możliwość Łodzi. Matryca Rembielińskiego

Filip de Viebig, Plan sytuacyjny uregulowanych ogrodów sukienniczych w mieście Łodzi z 1823 roku

„Świetną kartą z dziejów planowania w Polsce” nazwał Wacław Ostrowski (1949) okres Królestwa Polskiego. Rozwój gospodarki pod zarządem księcia Ksawerego Franciszka Druckiego-Lubeckiego miał dalekosiężne konsekwencje dla polskich miast. W 1818 roku otwarto Oddział Budownictwa i Miernictwa na Uniwersytecie Warszawskim, a w 1826 roku wprowadzono kursy przygotowawcze do Szkoły Politechnicznej. Szkoły te miały sprawić, by geometrów – potrzebnych do mierzenia i sporządzania podkładów mapowych – nie trzeba było sprowadzać z zagranicy.

Takim geometrą był Filip de Viebig, który wykonał mapę tworzącej się w Łodzi osady sukienniczej zwanej Nowym Miastem. Zajmowała ona teren wokół ośmiokątnego rynku, co nieco komplikowało kształt działek i typowość zabudowy, ale jej struktura opierała się na prostokątnych i kwadratowych działkach. Ogrody, rozlokowane na wschód od Nowego Miasta na południowym brzegu rzeczki Łódki, miały dostarczać wyżywienia. Jak widać na planie de Viebiga, częściowo zajęły one teren folwarku Stara Wieś oraz gruntów należących do proboszcza, wójta et al. (właściciele dostali działki zamienne).

Ryszard Kaja, „Łódź – Hommage à Katarzyna Kobro i Władysław Strzemiński”, 2013

Już u początków przemysłowego rozwoju Łodzi koncentracja wyprzedziła regulację i przemysł, zamiast się rozproszyć skupił się na głównej osi miasta, czyli ulicy Piotrkowskiej. Niemniej udało się jeszcze władzom ulokować dwa różne organizmy: obok osady sukienniczej (196 działek) osadę na wyroby bawełniane i lniane (Łódka, 473 działki wzdłuż Piotrkowskiej) oraz kompleks dużych posiadeł wodno-fabrycznych (na rzece Jasień) i osadę płócienników Ślązaki (42 place). Nad tymi działaniami czuwał prezes Komisji Województwa Mazowieckiego (1815–1832) i radca stanu Rajmund Rembieliński.

Po powstaniu listopadowym rozpoczęły się nowe dzieje Łodzi. Mimo prób porządkowania przez władze administracyjne gospodarowanie przestrzenią cechowała nieskoordynowana parcelacja, spekulacja gruntami, chaos i samowola w lokalizacji zakładów przemysłowych, a w drugiej połowie wieku zmiany w sieci komunikacyjnej, wejście kolei i wielkiego przemysłu. Rewersem łódzkiego śródmieścia stała się nieuporządkowana przestrzeń dzielnicy nędzy, Bałut. „Świetna karta z dziejów planowania” nadal jednak jest rozpoznawalna w topografii miasta, a Łódź pozostaje jedynym dużym polskim miastem opartym konsekwentnie na kratownicy, co symbolicznie oddaje plakat Ryszarda Kai Łódź (seria „Polska”), nawiązujący do kompozycji neoplastycznych.

2. Województwo augustowskie w atlasie
Juliusza Colberga

Juliusz Colberg, Województwo augustowskie

W: Atlas Królestwa Polskiego, składający się z 8 map jeograficznych, z których każda wystawia jedno Województwo, jako to: Krakowskie, Sandomierskie, Kaliskie, Lubelskie, Płockie, Mazowieckie, Podlaskie i Augustowskie., Instytut Litografii Szkolnej, Warszawa 1827

Wywodzący się z Meklemburgii inżynier Juliusz Colberg, protoplasta zasłużonej dla polskiej kultury rodziny Kolbergów (od lat 40. XIX wieku zapisującej swoje nazwisko przez „K”), przybył na ziemie polskie na początku wieku z projektem wyrysowania mapy Prus Południowych. Po utworzeniu Księstwa Warszawskiego przeszedł na jego służbę i przygotowywał mapę jego podziału administracyjnego. W Królestwie Polskim został profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, nauczycielem miernictwa w Szkole Wyższej Leśnej, a od 1828 w Instytucie Agronomicznym w Marymoncie. Był w tym czasie wysokim urzędnikiem państwowym: członkiem Rady Budowniczej przy Komisji Spraw Wewnętrznych, zajmował się także podniesienie kwalifikacji geodetów i referowaniem spraw mierniczych wpływających do Rady Ogólnej Budownictwa, Miernictwa, Dróg i Spławów. W tym okresie przygotował również kilkakrotnie wydawany Plan Warszawy (1827), Mapę Królestwa Polskiego (opublikowaną pośmiertnie w 1832) oraz Atlas Królestwa Polskiego (1827).

Juliusz Colberg, Województwo augustowskie (detal)

W: Atlas Królestwa Polskiego, składający się z 8 map jeograficznych, z których każda wystawia jedno Województwo, jako to: Krakowskie, Sandomierskie, Kaliskie, Lubelskie, Płockie, Mazowieckie, Podlaskie i Augustowskie., Instytut Litografii Szkolnej, Warszawa 1827

Atlas składał się z ośmiu ręcznie kolorowanych map (sprzedawano je również oddzielnie) umieszczonych w tece w kolejności od południa (województwo krakowskie), na ostatnim zaś miejscu znalazł się północno-wschodni kąt, czyli województwo augustowskie. Mapy (skala 1 : 530 000, rozmiary 40 × 53 cm) cechowała legenda rozbudowana w stopniu wcześniej na ziemiach polskich niespotykanym, zwłaszcza dla map cywilnych: zaznaczono granice obwodów, powiatów i dekanatów, sześć rodzajów traktów pocztowych, siedem rodzajów osiedli, przy czym za osiedle godne oznaczenia uznano takie, które składało się z minimum dwudziestu domów (na mapie Colberga znalazły się też osady mniejsze). Za swe dzieło autor został uhonorowany brylantowym pierścieniem od Mikołaja I, a w niedługo potem (1829) – za całokształt zasług – herbem Kołobrzegu.

Na mapie widać kłopot, jaki przysparzało jej twórcy województwo augustowskie, cechujące się największą rozciągłością. Między Ciechanowcem a przedmieściami Kowna jest w linii prostej 260 kilometrów (obecnie dla samochodu Google pokazuje 308 kilometrów). Kształt województwa (później guberni) oraz układ traktów, ukształtowanie powierzchni, gęstość zalesienia i skomplikowana sieć hydrograficzna są jednak uzasadnieniem przebiegu widocznego na mapie świeżo wybudowanego traktu warszawsko-petersburskiego, jedynej dogodnej drogi przejazdowej – nieprzypadkowo ciągnie ona się raczej w pobliżu granicy państwa, a nie środkiem województwa.

3. Ironia i kartografia. Karta dawnej Polski
Wojciecha Chrzanowskiego

Wojciech Chrzanowski, arkusz „Radom”

W: Karta dawnéj Polski z przyległémi okolicami krajów sąsiednich według nowszych materyałów na 1:300000, Imp[rimer]ie de Louis Antoine, Paris 1859

„Z natury suchy i cierpki, każdemu działaniu, każdemu krokowi nadaje znamię pewnej niechęci, nieukontentowania, i ci, co go pozornie znali, łatwo posądzić mogli o brak uczuć, o brak sprzyjania sprawie narodowej” – napisał o generale Wojciechu Chrzanowskim Stanisław Barzykowski w Historii powstania listopadowego. Wybitny sztabowiec, autor planu operacyjnego uderzenia na gwardię w czasie powstania 1830 roku (zepsutego bez winy autora), po klęsce zrywu narodowego znalazł się na emigracji, gdzie obok posądzeń o zdradę na rzecz Rosji (niezbyt oryginalny to rys w biografii), związał się z księciem Adamem Czartoryskim i „przeszedł do obozu tych, którzy nie ustawali myśleć o wywołaniu nowego wybuchu zbrojnego na ziemiach polskich” (Bronisław Pawłowski). Pomijając zaangażowanie organizacyjne i dowódcze w toczące się wojny (Turcja, Piemont), chyba najważniejsze zasługi miał generał na polu pisarskim i edytorskim. Spośród szeregu broszur, które ogłosił, szczególne znaczenie miała wydana w 1835 roku O wojnie partyzanckiej. Była to jedna z pierwszych teorii prowadzenia takiej walki, mająca pewne cechy podręcznika. Pisał w niej generał również o ogólnych zasadach partyzantki:

„W częściach kraju zakrytych i poprzerzynanych, gdzie są lasy, błota, groble, wąwozy, rowy, robi się ta wojna oddziałami pieszemi, zupełnie tak jak w krajach górzystych; w krajach zaś odkrytych, i płaskich, trzeba ją prowadzić podług tychże samych zasad oddziałami konnymi”.

Wojciech Chrzanowski, arkusz „Radom” (detal)

W: Karty dawnéj Polski z przyległémi okolicami krajów sąsiednich według nowszych materyałów na 1:300000, Imp[rimer]ie de Louis Antoine, Paris 1859

Od początku lat 40. dzięki testamentowemu zapisowi Ludwika Michała Paca generał Chrzanowski wraz z kilkoma oficerami, członkami dawnego kwatermistrzostwa przygotowuje Kartę dawnej Polski z przyległymi okolicami krajów sąsiednich, według nowszych materiałów, zawierającą 48 arkuszy. Tak powstaje wydana w 1859 roku „jedyna mapa topograficzna Polski w jej granicach historycznych, opracowana i wydana w okresie zaborów przez Polaków i polskich współpracowników” (Piotr Grabowski). Rzeczywiście obejmującą swoimi granice Rzeczpospolitej Obojga Narodów z roku 1772 (tymi samymi ramami myśli zarówno emigracja, jak i konspiratorzy i działacze krajowi), można powiedzieć, że stworzona, by móc jej używać w trakcie najbliższego powstania narodowego. „Niestety nie spełniła swego zadania, gdyż dotarła do kraju w niewielkiej liczbie egzemplarzy, ponadto niefortunnie nie zaznaczono w niej lasów” (Jan Wendt).Ową niefortunność dobrze widać to zaprezentowanym arkuszu „Radom”.

4. Lindley, czyli mikroprotokoły cywilizacji

Rękopiśmienna karta w skali 1:2500 z roku 1897

W: Plan miasta Warszawy. Pomiar pod kierunkiem im. W.H. Lindleya, 1883-1915 (źródło: Archiwum Państwowe w Warszawie)

O wadze dzieła Lindleyów powiedziano już, jak się zdaje, wszystko. Ich prace daleko przekroczyły miary swojego czasu nie tylko z powodu zbudowania wydajnej nowoczesnej sieci wodociągowo-kanalizacyjnej. Jak pisał Paweł Weszpiński, doprowadzili oni również „do powstania wielkoskalowego systemu kartograficznego”, chociaż nie był on konieczny dla głównego zadania im wyznaczonego. Powstające w latach 1883–1913 plany w ciągu skalowym od 1 : 200 do 1 : 25 000 umożliwiły nie tylko specjalistyczny użytek, określiły też zasady kartografii warszawskiej, zwłaszcza urzędowej (między innymi ustalenie kopuły zboru ewangelickiego jako centrum mapy). Sześć Lindleyowskich planów wydano drukiem, a trzy najpopularniejsze miały kilka wydań. Autorzy pogodzili w swoim projekcie użyteczność z estetyką, o co polskie piekło miało do nich pretensję: „uganianie się za milimetrową dokładnością w pomiarach i niwelacjach, przywiązywanie zbyt wielkiej uwagi do pięknego malowania rysunków, wszystko to zdradza raczej szkołę niż praktykę, w rezultacie naraża miasto na wygórowane wydatki, do niczego nie prowadzące”.

Rękopiśmienna karta w skali 1:2500 z roku 1897 (detal)

W: Plan miasta Warszawy. Pomiar pod kierunkiem im. W.H. Lindleya, 1883-1915 (źródło: Archiwum Państwowe w Warszawie)

Przedstawione fragmenty pochodzą z planu sekcyjnego (w skali 1 : 2500). Rękopis Lindleya uchodzi za „szczytowe osiągnięcie kartografii Warszawy, artystyczny rysunek i jego precyzja nie miały i nie mają sobie równych w dziejach kartografii warszawskiej” (Weszpiński). Poza umieszczeniem zabudowy z rozróżnieniem na drewnianą i murowaną, z określeniem sposobu użytkowania, zwraca uwagę zieleń, zarówno całe tereny, w tym parki i cmentarze, jak i pojedyncze drzewa. W roku 1897 zielone są przedmieścia i w dużej mierze podwórza, czekające na następny przypływ koniunktury. Plan w wersji rękopiśmiennej był używany później; dorysowywano do niego powstające kwartały przedmieść i budowle.

Plan miasta Warszawy, nakł. Księgarni Polskiej B. Połonieckiego, Lwów 1909

źródło: https://Polona.pl

Dobrym materiałem porównawczym dla map Lindleyów jest rzut oka na rodzącą się kartografię komercyjną z jej konwencjami kolorystycznymi, generalizacją itd. O ile w pierwszym przypadku przestrzeń miasta jest zadaniem do wykonania i wstępem do wyznaczenia kolejnych, to w przypadku drugim jest zdaniem relacji z kłopotów, a nawet ich wyostrzeniem, w efekcie na przykład jednolitych szerokości dla ulic. Wydawcy poświadczają brak myśli, woli i środków do trwałego przekształcenia miasta, które składa się z nawarstwień i uwarunkowań poprzednich epok.

Plan miasta Warszawy (detal), nakł. Księgarni Polskiej B. Połonieckiego, Lwów 1909

źródło: https://Polona.pl

5. Kartograficzna saga o Polsce

Karta z: Polski atlas kongresowy, Warszawa 1921

Polski atlas kongresowy. Atlas problémes territoriaux de la Pologne, Nakładem Książnicy Polskiej Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych, Warszawa 1921

Zdaniem Karla Schlögela idea atlasu narodowego, która stała się modą i praktyką w dziewiętnastowiecznych państwach narodowych, jest zestawem mapem, z którymi zapoznają się wszyscy uczestnicy procesu edukacji:

„Ludność owa, naród, wie odtąd, jak wygląda świat: gdzie przebiegają granice między przyjacielem a wrogiem, gdzie są centra kryzysu, gdzie się toczą bitwy, gdzie doznaje się klęsk i jakie jeszcze miejsce pod słońcem można sobie przywłaszczyć”.

Karta z: Polski atlas kongresowy, Warszawa 1921

Polski atlas kongresowy. Atlas problémes territoriaux de la Pologne, Nakładem Książnicy Polskiej Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych, Warszawa 1921

Propozycja wydania takiego atlasu narodowego sformułowana przez Ignacego Domeykę w 1888 roku nie miała politycznych i technicznych możliwości realizacji. Dopiero wybuch wojny światowej umożliwił wydanie w 1916 najwybitniejszemu polskiemu geografowi, Eugeniuszowi Romerowi Geograficzno-statystycznego atlasu Polski. Sfinansowany przez Franciszka Stefczyka (wtedy dyrektora Biura Patronatu dla Spółek Oszczędności i Pożyczek w Wydziale Krajowym we Lwowie) miał służyć na wypadek końca zmagań i ewentualnych ustaleń pokojowych. Dane, które przedstawiał Romer, zgodne były z jego ideą odrębności fizjograficznej tej części Europy, pokrywającej się z terytorium państwa w granicach z 1772 roku.

Karta z: Polski atlas kongresowy, Warszawa 1921

Polski atlas kongresowy. Atlas problémes territoriaux de la Pologne, Nakładem Książnicy Polskiej Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych, Warszawa 1921

Sam Stefczyk sfinansował również wyjazd Eugeniusza Romera na konferencję pokojową do Paryża, gdzie profesor stworzył Biuro Geograficzne przy Polskiej Delegacji Pokojowej. Po kongresie opublikowano wydawnictwo zbierające plany powstałe na użytek obrad. Można je analizować pod kątem zawartości retorycznej i siły perswazyjnej przekazu, jako wyraz propagandy i polskiej myśli politycznej. Atlas jest jednak niezwykłą kartograficzną sagą o Polsce. Są tu opowieści o krzywdach (trzy rozbiory), o ciągłym powstawaniu (Księstwo Warszawskie, Kongres Wiedeński), o zmaganiach militarnych (powstania) oraz o wojnie cywilizacyjnej (polskie druki i prasa polska). Argumenty z ostatnich przedwojennych lat: polskie szkolnictwo w Mińszczyźnie i Mohylewszczyźnie (zasięg języka jako wyznacznik polskości na Białorusi), organizacja kościoła katolickiego na kresach wschodnich (utożsamienie katolicyzmu z polskością), ale także z odleglejszej przeszłości, np. zasięg bojów w powstaniu styczniowym. Są próby zdobycia czegoś za wszelką cenę, ciosy poniżej pasa, ale pamiętajmy, że i przeciwnik gra nie fair. W kłótniach o granicę państwową na Wileńszczyźnie, Suwalszczyźnie, Śląsku Opolskim i Spiszu przywoływana jest etnografia, a zwłaszcza korzystne dla nas stanowiska sąsiadów: niektórzy czescy i pruscy badacze podzielali nasz punkt widzenia. Mapki prezentujące przebieg negocjacji to kalejdoskop propozycji, żądań, linii: „Czy to miasto wypadnie po naszej stronie?” – „To oddajcie nam inne”.

Karta z: Polski atlas kongresowy, Warszawa 1921

Polski atlas kongresowy. Atlas problémes territoriaux de la Pologne, Nakładem Książnicy Polskiej Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych, Warszawa 1921

Wreszcie prawie wszystko kończy się szczęśliwie – atlas zamykają mapy granic skopiowane z postanowień traktatu wersalskiego i ryskiego. Są jednak w nich znaki zapytania i nadzieje na rewindykacje (obszar plebiscytowy na Śląsku, przerywana granica polsko-czechosłowacka na Spiszu i Orawie). Ostateczna radość jest radością z odzyskanego… bałaganu.

6. Prawdziwy koniec Królestwa Polskiego, czyli długie trwanie XIX wieku na kartogramach współczesnych

Zestawienie gęstości polskiej sieci kolejowej 1920 i 2002

Za: Zbigniew Taylor Rozwój i regres sieci kolejowej w Polsce, PAN IGiPZ, Warszawa, 2007 (źródło: „Kartografia ekstremalna” @ facebook.com)

Ciekawostka na fejsbukowym profilu „Kartografia ekstremalna” – że większość wsi zaczynających się na literę „A” znajduje się na terenie dawnego Królestwa Polskiego – wywołuje konsternacje, żarty, ale również niby-profesjonalne wywody o prejotacji w językach słowiańskich. W końcu jeden z internautów przytomnie spostrzega, że duża część tych wsi nosi nazwę „Aleksandrów”, pochodzi zatem od imienia trzech dziewiętnastowiecznych władców rosyjskich, popularnego wśród polskiej arystokracji tamtego czasu.

Jak każda miniona epoka, również wiek XIX nadal oddziałuje. Widzialność granic zaborowych, blisko sto lat po ich kasacji, 70 lat po zakończeniu drugiej wojny światowej, która wszystko ponoć przeorała, wciąż zastanawia. Dwa obszary są szczególnie częstym przedmiotem unaocznienia: sieć kolejowa i wyniki wyborów. Rozbiorowy schemat kolejowy można było kiedyś zobaczyć w prawie każdym pociągu; w ostatnich latach zniknął. Wielcy fani kolejnictwa opatrzyli schematy sieci kolejowej z 1920 i 2002 roku – zeskanowane za opracowaniem Zbigniewa Taylora Rozwój i regres sieci kolejowej w Polsce i zamieszczone na profilu „Kartografia ekstremalna” – szeregiem różnorodnych uwag. Oto cywilizacyjna przepaść pomiędzy zaborami właśnie została zasypana. Różnica między rokiem 1920 a 1981 (prezentowanym na naszej mapie) nie jest tak widoczna jak pomiędzy 1981 a początkiem nowego tysiąclecia, prawdziwy koniec Królestwa Polskiego i Galicji nastąpił więc w ostatnim ćwierćwieczu.

Widać zabory!, zestaw map z profilu „Kartografia ekstremalna” @ facebook.com

Otwarte pozostaje pytanie o inne tematy, które można zwizualizować na mapie. Pod hasłem „Widać zabory” administratorzy strony „Kartografia ekstremalna” umieścili obok siebie pięć map przedstawiających zatrudnienie w przemyśle, budynki zbudowane przed 1918 rokiem, ludność w podeszłym wieku, sieć torów kolejowych oraz poparcie dla partii liberalnych. Zastrzegli się, że „to jest dla zabawy” i „nie ma co się emocjonować”. Strach przed popełnieniem błędu czy wyśmianiem nie przekreśla jednak poznawczego wymiaru tego zestawienia. Mapy te dobrze obrazują także zadania stawiane – i w różny sposób realizowane – w Drugiej Rzeczypospolitej i w PRL.

W przypadku szczególnie drażliwym, czyli wyborów parlamentarnych i prezydenckich w III RP, z ulgą witane są mapy, w których zaborów nie widać. Jak w przypadku ostatnich wyborów parlamentarnych, w których zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości było na tyle przekonujące, że ukryło znane nam poprzednio granice. Jednak mapa pokazująca liczbę osób, które nie poszły na wiosenne wybory prezydenckie odtwarza znane i ugruntowane podziały trzech imperiów (jak w wielu innych przypadkach, chociaż nie w kwestii mieszkań zaopatrzonych w łazienki, Galicja i Królestwo są pewną całością) – frekwencja w zaborze rosyjskim i austriackim jest znacznie niższa.