Odmuzealnienie

Allan Sekula, Alle Menschen Werden Schwestern / Wszyscy ludzie będą siostrami, praca przygotowana na szczyt G8 w Heiligendamm, 2007; w tym samym roku na documenta 12 zdjęcie powiększono do formatu bilbordu, by witało przyjezdnych przed dworcem kolejowym w Kassel. Dzięki uprzejmości Allan Sekula Studio; praca w kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi, prezentowana w ms2 na wystawie pod tym samym tytułem w 2015 roku.

Myśląc dziś o muzeach, trudno nie przywołać historii Muzeum Narodowego w Rio de Janeiro, które niemal doszczętnie spłonęło we wrześniu tego roku, w dwusetlecie powstania. Charakter jego zbiorów wiele mówi o państwowych muzeach publicznych – gromadziło ono (i straciło) eksponaty paleontologiczne, w tym kości maksakalizaura (Maxakalisaurus topai), mumie staroegipskie i prekolumbijskie, w tym sarkofag Sha-Amun-en-su, „śpiewaczki Amona” oraz mumię Aymara, mieszkańca okolic jeziora Titicaca, sztukę grecką i rzymską, w tym między innymi freski z Pompejów, owady (kolekcja entomologiczna liczyła około pięciu milionów eksponatów), a także liczne artefakty związane z rdzennymi kulturami Ameryki Południowej. Spośród najbardziej znanych eksponatów ocalał żelazny meteoryt Bendegó oraz, wbrew wcześniejszym doniesieniom o zniszczeniu, czaszka Luzii (ca 9000 p.n.e.) – najstarsza pozostałość po człowieku znaleziona na kontynencie. Spłonęła replika prezentowana na wystawie, ale oryginał, przechowywany w metalowym pojemniku, przetrwał. Przeszłość trwa w swojej materialnej formie pod warunkiem, że pozostaje skryta przed światem. Żyje jednak o tyle, o ile znajduje się w obiegu, jest częścią praktyk i obiegu idei.

Zrodzone u zarania nowoczesności państwowe muzea publiczne od początku stały po stronie trwania. Były arbitrami kanonu i depozytariuszami tego, co nazywamy „dziedzictwem”: kulturowej i symbolicznej podstawy wspólnoty. W budynkach monumentalnych zazwyczaj tak jak monumentalna miała być wystawiana w nich historia, pyszniły się reprezentacje, ułożone we „właściwym” porządku, jako „nośniki zapisu i transmisji komunikatów władzy w obrębie całego społeczeństwa”, jak pisał Tony Bennett (w publikowanym przez nas artykule Kompleks wystawienniczy, dowodząc dalej, że są te wystawy w istocie symulacjami porządku natury i kultury spoza ścian muzeum. Nie bez powodu jeden z pierwszych projektów krytycznych muzeum, zaproponowany przez André Malraux, dotyczył właśnie muzeum wyobraźni – muzeum bez ścian. Pozorna heterogeniczność zbiorów brazylijskich (i innych tego rodzaju), w istocie oddaje spójne przeświadczenie imperialne – rekonstruuje wyobrażenie o podboju świata i historii, którą wyrażają i potwierdzają eksponaty pozyskane monetą i mieczem. Wraz z ich zniszczeniem zniknęła jakaś, przez lata zwycięska wersja historii. Zniknęła też jednak materialna podstawa, potencjał, by opowiedzieć tę historię na nowo. Zwrot polityczny w Brazylii dodaje dodatkowy wymiar symboliczny do obrazu płonącego muzeum: być może muzea straciły swój demokratyzujący potencjał, ale demokracja dziś potrzebuje wszystkich możliwych narzędzi.

Naszą intencją – kiedy blisko półtora roku temu zastanawialiśmy się nad tematem numeru poświęconego „innym dziedzictwom” – było właśnie podjęcie namysłu nad nowym projektem społecznym, który mógłby się wyłonić między innymi z nowych praktyk muzealnych. Nie chodziło nam zatem o przeszłość zamkniętą i celebrowaną w muzeach, ale o możliwą przyszłość. Chodziło o odmuzealnienie, czyli przeciwieństwo „umuzealnienia”, które Giorgio Agamben opisał w Profanacjach jako „ekspozycję niemożliwości użycia, mieszkania, zdobywania doświadczeń”.

Inną analogię przywołuje Stacy Douglas, argumentując w artykule Museums as Constitutions, że muzea są jak konstytucje – stanowią źródło politycznych wyobrażeń wspólnoty. Tym bardziej zasadne jest pytanie, czy rzeczywiście podmiot Konstytucji RP – „wszyscy obywatele Rzeczpospolitej” – odnajduje się w dominujących narracjach muzealnych. Tak zwany boom muzealny ogłoszono w Polsce na początku tego tysiąclecia, w ścisłym związku z sukcesem Muzeum Powstania Warszawskiego 1944, które zaproponowało swoim widzom sugestywną narrację oraz silne doświadczenie, ale przede wszystkim estetyczne i emocjonalne, wytwarzające narcystyczny podmiot skupiony na swoim przeżyciu. Wyznaczony przez MPW trend potwierdza dziś polityka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, broniącego niczym niepodległości heroicznej wizji polskiej przeszłości i zapowiadającego powstawanie kolejnych muzeów historycznych. Muzea służą jako potwierdzenie dominującej narracji, skuteczna forma edukacji historycznej i przynęta dla turystów. Krótka bitwa Piotra Piotrowskiego o muzeum krytyczne zakończyła się porażką. Pojęcie się utrwaliło, jednak jego autor musiał się pożegnać z kierowaniem Muzeum Narodowym. Jednocześnie jego krytyczna wizja w żaden sposób nie dotykała funkcjonowania samej instytucji i jej konstrukcji społecznej, dotyczyła jedynie wytwarzanych przezeń reprezentacji.

Kwestia współczesnej roli muzeum wykracza poza doraźne wojny polityczne, a także poza kondycję samych muzeów. Nicholas Mirzoeff w artykule otwierającym ten numer wzywa do dekolonizacji. Woła nie tylko o muzeum, w którym odnajdą się na przykład ludy rdzenne czy czarni mieszkańcy Ameryki, lecz także o społeczeństwo, w którym będą oni mieli równe prawa. Tylko tak zrealizowane zostanie prawo do pojawiania się i prawo do patrzenia, łączące w jedno wywiedziony z Hannah Arendt koncept Judith Butler z własnym pojęciem autora, które ściśle wiąże podmiotowość z widzialnością „ja” i uprawnieniem do śmiałego spojrzenia na innych. By to osiągnąć, autorytarne przestrzenie reprezentacji – muzea (oraz uniwersytety) – muszą się otworzyć. Chodzi zarówno o obecność w nich innych podmiotów i innych historii, jak i o inną organizację muzeum i jego relacji z widzami. Stawką odmuzealnienia rozumianego jako przekształcenie przestrzeni muzealnej – przestrzeni reprezentacji – w przestrzeń praktykowania i doświadczania podmiotowej relacji ze wspólnotą oraz z innym jest spełnienie zawartej w konstytucjach utopii demokratycznej.

Ten numer nie był planowany jako rocznicowy, jednak na pierwsze ogłoszenie spłynęły głównie artykuły właśnie „krytyczne”, podważające dotychczasowe prezentacje dziedzictwa. Kiedy go kończymy, kulminują obchody stulecia niepodległości – wystawienniczą ramę dla nich ustanowiły dwie wystawy w muzeach narodowych: rok temu #dziedzictwo w Krakowie, a obecnie Krzycząc: Polska! w Warszawie. Są zatem muzea uczestnikami debaty związanej z polityką historyczną i ze sztuką krytyczną oraz zakładnikami wojny kulturowej. Nas interesuje raczej to, jak muzea poddają refleksji same siebie, podejmując, jak to ujęła Judith Mastai w artykule Performing the Museum, „performowanie nieustannie wyłaniającej się podmiotowości instytucjonalnej” i ciągle na nowo definiując pozycję widza. Na nowo też definiują znaczenie i rolę eksponatu.

W Zbliżeniu artykułowi Mirzoeffa towarzyszą dwa inne teksty związane z tą problematyką – Tomasz Załuski przypomina koncepcję muzeum jako instrumentu krytycznego, sformułowaną niemal sto lat temu przez Władysława Strzemińskiego, a Kuba Szreder analizuje współczesne praktyki muzealne, które poszukują nowej formuły działania i współpracy w dziedzinie sztuki, która rezygnuje z autonomii na rzecz użytku. W omawianych tu procesach działania artystyczne i instytucje o tyle umożliwiają procesy demokratyzacji, o ile ujawniają autorefleksyjne i autoodnawialne możliwości sztuki. Temat ten zapowiadały już artykuły Aleksandry JanusMarty Rakoczy na temat wystaw muzealnych dla dzieci opublikowane w poprzednim numerze „Widoku” (nr 19).

Proces dehegemonizacji zaczął się także w Polsce. W Punkcie widokowym dajemy przykłady możliwych ścieżek odmuzealnienia. Jacek Świdziński i Magdalena Komornicka w medium komiksu krytycznie podejmują kłopotliwą relację pomiędzy odbiorcami i ich potrzebami a klasyczną, „narodową” galerią sztuki. Magda Szcześniak z pomocą Karola Radziszewskiego prezentuje ubiegłoroczną edycję festiwalu Pomada, kłirującą dziedzictwo – jego dominujące treści i samo pojęcie. Przedstawiamy też najnowszy projekt Jaśminy Wójcik, jej współpracownic i współpracowników. Symfonia Fabryki Ursus zrealizowana została wspólnie z mieszkańcami Ursusa, kiedyś pracownicami i pracownikami fabryki, i jest próbą odzyskania lokalnej tożsamości miejsca i przynależności jego mieszkańców.

Ujawnia się w tych działaniach potencjał uwidzialniania innych tożsamości klasowych i mniejszościowych – tu: odpowiednio nieheteronormatywnych i robotniczych, ale też kobiecych, chłopskich, ukraińskich czy żydowskich. Takich projektów w minionym roku (i nie tylko) było przecież więcej. Na początku listopada skończyła się wystawa Muzeum Warszawskiej Pragi, oddziału Muzeum Warszawy Krem i czekolada, skonstruowana wokół wspomnień pracownic fabryk Wedla i Pollena-Uroda. Wcześniej tamże zrealizowany został projekt Fabryka Sensów Osobistych. W Warszawie odbyła się właśnie kolejna Pomada, a w całym kraju – siłami małych i dużych organizacji kobiecych – świętuje się stulecie uzyskania przez kobiety praw wyborczych. W Muzeum Sztuki Nowoczesnej trwa wystawa Niepodległe. Kobiety a dyskurs narodowy, która nie tylko skupia się na kobietach-wojowniczkach, ale przede wszystkim przekracza wąskie granice historii Polski. Wielowymiarowemu namysłowi poddane zostało dziedzictwo awangardy – od wystaw w Muzeum Sztuki w Łodzi po Siedem pieśni awangardy Komuny Warszawa.

Wątki te kontynuujemy w Perspektywach, które w całości oddajemy kuratorkom i artystom/kuratorom. Łukasz Ronduda i Tomasz Szerszeń przedstawiają założenia wystawy Czym jest Oświecenie (Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie), a Joanna Sokołowska objaśnia feministyczną wystawę Wszyscy ludzie będą siostrami (Muzeum Sztuki w Łodzi). Publikujemy też dyskusję o projekcie Marka Sobczyka „muzeum” w cudzysłowie (Zachęta) oraz rozmowę o Kolektywie Kuratorskim działającym w Krakowie. Roma Sendyka, współinicjatorka tego pomysłu, opowiada i o praktykach hakowania muzeum, i o przekraczaniu granic akademii – najbardziej bezpośrednio odpowiadając na przywołane już wezwanie Nicholasa Mirzoeffa, by zdekolonizować muzeum i otworzyć teorię.

Autorzy Panoramy wracają do historii. Dział otwiera ponowna lektura eseju Waltera Benjamina Dzieło sztuki w dobie reprodukcji technicznej przeprowadzona przez Susan Buck-Morss. Autorka nie pyta jednak tym razem o aurę dzieła sztuki, ale raczej o często pomijany wątek tego tekstu – czyli estetyzację polityki oraz związki estetyki i faszyzmu. Marta Maliszewska czyta, za pomocą między innymi Benjamina i Bertolta Brechta, album Wojna wojnie Ernsta Friedricha. Ernst van Alphen raz jeszcze podejmuje namysł nad pojęciem archiwum, tym razem w kontekście Archiwum Ringelbluma oraz wystawy stałej w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie. Agata Zborowska proponuje natomiast wycieczkę na tak zwane Ziemie Odzyskane, ale ich historię odczytuje przez pryzmat pragnień rzeczy pozostawionych tam przez niemieckich mieszkańców po 1945 roku.

W Migawkach zwiedzamy Muzeum Emigracji w Gdyni, które omawia Małgorzata Litwinowicz-Droździel, oraz Muzeum Warszawy – dwie odsłony jego wystawy stałej Rzeczy warszawskie recenzują Maria Wiśniewska i Agata Zborowska. Na końcu Andrzej Marzec polemizuje z Ewą Domańską i jej książką Nekros.

Zapraszamy!

Zespół redakcyjny