Przypadek Teresy

Drugie zdjęcie z serii. Teresa Gierzyńska, O niej, 1979 do teraz. Czas akcji: życie | 1:1.

Miejsce akcji: najczęściej wnętrze mieszkalne. Autorka i bohaterka to Teresa Gierzyńska. Mówi w trzeciej osobie. Zaczyna opowiadać po trzydziestce.

Wcześniej mówiła głównie za dwoje: Konkurs „Jeden miesiąc mojego życia” ogłaszany m.in. przez Polskie Radio. Niewysłany maszynopis z 1972 roku: poniedziałek, 5 lutego. Wstaliśmy o 11.30. Poniedziałek jest najgorszym dniem tygodnia. Od poniedziałku chciałoby się zacząć „porządne życie”. My nie możemy. Muzea, galerie, teatry są nieczynne, w moim sklepie spożywczym wszystko nieświeże i mały wybór produktów. Ten poniedziałek był wyjątkowo fatalny. Nie mieliśmy zupełnie nic pieniędzy. Aby nie chodzić głodnym, cały dzień musieliśmy być posłuszni. Edek pomagał mamie w ogromnym, wymagającym dużej siły praniu (bo kuchnia z gotującą się bielizną jest na parterze, a pralka i cała łazienka na piętrze), ja najpierw zrobiłam zupę „z niczego”, a potem placki. Zdążyliśmy tylko przerobić angielski, kiedy minęła 20! Potem był spacer z psem i rytualny telefon do Doroty, „co słychać?” (dowiedziałam się, że nasza mama przyjeżdża). Edek czytał „Literaturę na Świecie”. O 1.00 dojrzała mu koncepcja. Godzinę odbijał na prasie akwafortowej. Cały dzień był w domu zimno, bo brat E. ZBUNTOWAŁ się i nie dopełnił obowiązku rannej obróbki pieca, wyszedł na cały dzień z domu (teraz marzy o założeniu hodowli królików, nie mając oczywiście pieniędzy). Idziemy spać o 2.00.

Bez tytułu. cz.-b. fot, brom, tektura, ołówek, stempel, 29x19 - pierwsze. Zajmuje jakieś 5/6 powierzchni naświetlonego papieru. Okala ją biała rama, na dole szersza z ręcznie wypisaną inskrypcją. Na zdjęciu widzimy kobietę. Kompozycja i światło determinują to, jak patrzymy.

Odnoszę wrażenie, że im bardziej jestem motywowana przez temat, tym bardziej zbliżam się w stronę obiektywizmu. Wychodzi się od tego, co się czuje, a dochodzi się do realizmu – dla lepszej komunikacji. Agnes Varda, 1994.

Prawie każde zdjęcie z serii to unikat. Wczesne, ulubiony, matowy papier. Gdy przestano go produkować w połowie lat osiemdziesiątych, materialność każdego zdjęcia musi być ustalana od początku. Sposób podania tej pracy także determinuje odbiór. Choć zawsze oko widza gra w ping ponga z gramatyką opisową wizualnego języka Gierzyńskiej.

Silny kontrast. Kompozycja wertykalna w dwóch pasach. Oleista czerń. Miękki efekt pracy z maskownicą. Cięłam pod powiększalnikiem, do bólu (z rozmowy w lipcu).

Z przodu w wąskim kadrze ciało kobiety. Kompozycja całości otwarta. Statyczna bryła blokowo ujętego ciała wnosi posągowość do przedstawienia delikatnej sylwetki. Aparat celuje w centrum.

Podobnie rozwiązana została Całuję skwadratowana w kwadrat. Skręcona szyja i przechylona w prawo głowa z wtuloną w ramię twarzą o ostrych aczkolwiek zmiękczonych cieniem rysach dynamizują lekko zdjęcie. Tak samo włosy. Jednak tym, co rzeczywiście wprowadza ruch są ręce.

Prawa w poprzek. Wycelowanym w widza łokciem kłuje oko i prowadzi spojrzenie. W górę, w głąb. Relief + czarno. Izolująca ciało, wygłuszająca otoczenie. Nieostra. Obok słabo widoczna twarz.

Rysunek ciałem = rysunek światłem sprawia, że jeśli zdjęcie ogląda się z bliska, widzi się je we fragmentach. Tak też pokazuje ciało. Punkt przecięcia diagonalnych obrazu i diagonalnych papieru to ten sam punkt.

Lewa przecina ciało horyzontalnie (tak jak O niej ujmuje życie). Sceny czasem rozbite są na sekwencje, niektóre zdjęcia to retrospekcje. Wąskie kadry czasami fetyszyzują fragment (temu poświęciła osobną pracę – Dotyk – odciski ciała i zdjęcia barwione aniliną na różowo. Plus szkic – wielokrotny portret psychologiczny. Intymna i delikatna. Elegancka), jak pop artowe sutki w Pieszczotkach. Czasami są tak abstrakcyjne, że przedstawienie pozostawiają poza reprezentacją. Czasem są bardzo śmiałe.

Pomiędzy ręką lewą a prawą prześcieradło, którym niczym togą owinięto ciało. Ułożyło się w niby joński ornament, niby joniczny znak. Ale zdjęcia Gierzyńskiej są syntetyczne, czasami wręcz surowe. Czasem – lewy nadgarstek – pojawia się poezja.

Jak być osobno. Zdjęcia są albo wcześniej szczegółowo zaplanowane, albo – tak jak kilka, w małych seriach o tym samym sposobie kadrowania – improwizowane. Czasem konstrukcja niektórych na zasadzie kolażu lub pokazanie luźnych szkiców (jak O niej z 1977 roku przyjęte na VII Międzynarodowe Biennale Plakatu, naklejony na metalową płytę kolaż z prywatnych zdjęć, 100 x 70, z letrasetowym O niej).

Tytuły, jeśli w ogóle występują, to pewnie w 97% przymiotniki w rodzaju żeńskim. Co się z nią dzieje? Emocje, nastrój. bez tytułu jest z inskrypcją. Cytatem z Rousseau.

Nie umiem wszelako nic spostrzec z tego, co widzę. Widzę dobrze jedynie to, co sobie przypominam, bystry jestem jedynie we wspomnieniu. Ze wszystkiego, co mówią, co czynią, co się dzieje w mej obecności, nie wiem, nie ogarniam nic. Działa na mnie wówczas jedynie zewnętrzność. Ale później wszystko mi wraca. Przypominam sobie miejsce, czas, dźwięk, spojrzenie, ruch, okoliczności ...

Nie tym. Ten, w tłumaczeniu Boya Żeleńskiego, Wyznania, księga trzecia, użyto w katalogu z wystawy w Galerii FF w Łodzi, w 1990. Ten to modlitwa o czystość zmysłów i uczuć. Jest tam i słowo zezwierzęcenie, i nieśmiałość. Dystans – „efekt obcości” – komentarz analizujący lub nazywający akcję. OK, tu powtarza za nim, ale mówi we własnym imieniu – tak dowodził podmiotowości nimfy Derrida, czego ja z kolei w tej interpretacji użyję.

Podmiot o logicznej strukturze, ale rozproszony w reprezentacji. Czasem ja to pierwsza osoba liczby mnogiej. Dwa imiona dla relacji wobec siebie. Spojrzenie na siebie, ale z zewnątrz, poprzedza siebie, odpowiadając sobie. O czym informują zniekształcenia w odbiciach?

Czas, przestrzeń, aktorzy, rekwizyty, światło. Wystawa-konstelacja ONO ONA JA w MDM w 1981 obejmowała tę i inne prace, na przykład pejzaże. Tematem tego jak się oglądało pracę było TO. Z bardzo bliska. Zawieszone na nitkach zdjęcia podklejone na tekturkach. Z tyłu sygnowane + stempel. Kompozycja podobna do tych na eleganckich, geometrycznych przedrukach nitro z wczesnych lat siedemdziesiątych, zanim pojawiły się zdjęcia z prasy i katalogów w Istotach rzeczy. Niektóre podbarwiane punktowo aniliną. Czerwone oczy ma Niebezpieczna, srebrna. Inne różowe, jak plakat do Stolen Kisses.

O niej można czytać dla fabuły, jak powiedziałby Brooks. Ale można też czytać, szukając formy i języka wrażliwości, w tym opowieści o życiu seksualnym (nie zapytałam jeszcze Teresy o Wisłocką). O seksie widzianym jednak przez pryzmat ciała kobiecego. I mimo tego obrazowania, nawet z perspektywy XF, sposób w jaki Gierzyńska zarządza spojrzeniem uznać należy za rewolucję udaną.

Zbliżenia podważają przestrzenną ciągłość. Zbliżenie natychmiast anuluje to, co nastąpiło przed nim, pozostawia nas samych, wyrzuconych z linearnego czasu, samych w relacji do obrazu ... . Czysty afekt. Mieke Bal.

Podmiot. Orzeczenie. Dopełnienie. Co ona czuje?

Ekspozycja.

Obraz i tekst są synchroniczne.